Forum strony tczewskiklubrowerowy.pl

Damian

Dzisiaj jechałem sobie spokojnie do Subków ze średnią 30km/h na szosie i w drodze do małej słońcy spoktała mnie mała przygoda:D
Tzn. jechałem prawie pustą drogą około 34km/h i widziałem z daleka że idzie jakaś kobieta ze synem na rowerze więc pomyślałem że ominę ich lewą stroną, gdy byłem coraz bliżej tych ludzi nagle chłopak nie patrząc do tyłu zjechał na lewo i wpadłem na niego z całą prędkością...Skończyło się że leżałem na poboczu i on na drodze:) Na szczęście oprócz odciśniętej zębatki na nodze i śladów krwi nic mi się nie stało...
Więc po chwili gadania udałem się w dalszą drogę Very Happy

fallout

a co z dzieciakiem?

Kuba

Ja naszczęscie poza kilkoma małymi OTB i paroma glebami na bok przez SPD nic poważniejszego nie miałem. I oby tak zostało Smile

Damian

Ja martwiłem się o siebie, a nie o dzieciaka:D
Ale mu chyba nic się nie stało bo wstał po chwili:D

Maciej

A miałeś dziś ze mną jechać... żadnych wypadków nie było Smile

Za pierwszą wypłatę kupujesz kask!

prezes

Wypadki na szosie:) Smile

chleb codzienny:) łącznie z zepchnieciem do rowu przez Tira:) noi upadki przez zapomnienie się o wypięciu:)

Jednak najgroźniejszy był na wyścigu gdzie ze zjazdu przy prędkości 45km/h

upadłem wraz z innym kolarzem:) Smile

mi sie nic nie stało on ma połamane biodro...

Damian

Najpierw planuje kupić SPD, a potem zobaczymy;)

MJB

a mnie napadł podpity dyrektor na drodze do Kartuz, który postanowił nauczyć mnie jeździć bardzo skrajnym brzegiem jezdni. Najeżdżał na mnie autem spychając w prawo na betonową barierkę. Jechałem wtedy z dużą prędkością z góry. Robiłem skuteczne uniki, więc wychylił się przez PRAWE okno i szarpnął mnie za kierownicę. Nie bardzo wiem, co się potem stało, ale wyszedłem z tego prawie bez szwanku. Emocji było sporo, bo gdy leżałem na jezdni zaplątany w rower, to dodatkowo zaczął mnie bić. Sprawa skończyła się w sądzie.